Według mnie pani Małgorzata dotknęła niesłychanie, dla mnie osobiście chyba kluczowej, kwestii w związku z książkami fantasy. Wiemy dobrze, że na rynku jest całe mnóstwo powieści osadzonych właśnie w nurcie fantasy. Myślę, że wielu z Was zgodzi się ze mną, że Fantastyka fantastyce nie dorównuje. Jedną z nich pozwoliłem sobie zapisać dużą literą. Najprościej można powiedzieć, że jest fantastyka wartościowa i niewartościowa, a wręcz szkodliwa. Zgadzam się z panią Małgorzatą, że bardzo istotnym kryterium te fantastyki rozdzielającym jest uznawanie istnienia Istoty Wyższej. Powiedzmy wprost: uznawanie istnienia Boga.
Nawrocka zauważyła, że w powieściach Lewisa i Tolkiena, takich jak "Opowieści z Narnii" czy "Władca Pierścieni" wyraźnie obecne jest poczucie, że wykreowany świat, choć fantastyczny, zmierza do Bytu Absolutnego, do Boga, który mniej lub bardziej w tych dziełach jest obecny, choćby nawet niebezpośrednio, ale w pewnych symbolach. Inaczej sprawa się ma z "Harrym Potterem". Nawrocka uważa, że Harry jest postacią niezwykle samotną, a fabuła serii Rowling w zasadzie nie zmierza ku Absolutowi, ku Bogu, stąd tego typu literatura pozbawiona jest czegoś zupełnie niezwykłego. Tak, gdzie człowiek jest stawiany na miejscu Boga lub pozostawiany samemu sobie, staje się miałki i paradoksalnie nieswój.
Co więcej, w dziełach tolkienowsko-lewisowskich mamy wyraźnie oddzielone dobro od zła, w "Harrym" nie jest to kwestia jednoznaczna.
Jeszcze jednym, bardzo ważnym czynnikiem wyróżniającym dobrą Fantastykę według Nawrockiej, jest to kto w powieści zajmuje się magią. Pisarka poczyniła spostrzeżenie, że w dobrej Fantastyce magią parają się nie-ludzie, natomiast w fantastyce niewartościowej lub złej magię uprawiają także ludzie, patrz: Harry Potter. Rzeczywiście, jak zapewne pamiętamy z bajek i baśni to za magię odpowiadali właściwie zawsze czarodzieje czy wróżki, natomiast domeną ludzi było co innego.
fot. MorningbirdPhoto, pixabay.com |
W świecie chrześcijańskim nie brak głosów, że "Harry Potter" jest serią szkodliwą, z którą obcowanie naraża na niebezpieczeństwo duchowe. Nie pochwalając popadania w jakieś skrajności lękowo-nerwicowe jak najbardziej zgadzam się z tym stanowiskiem, że lepiej unikać "Harry'ego". Krążą również różne opinie na temat twórczości Sapkowskiego i jego "Wiedźmina", ale tu mniej jestem zorientowany, więc się nie wypowiem.
Uważam natomiast, że Lewis i Tolkien wykonali kawał dobrej roboty i ich dzieła niosą z sobą wiele wartości, wiele dobra. Oczywiście z przyczyn poniekąd rozważanych we wpisie, który poleciłem Wam na początku tego tekstu, także i do tej literatury trzeba podchodzić z rezerwą i rozsądkiem wiedząc, że prawdziwe życie rozgrywa się gdzie indziej (przykładowo pisanie słowa Fantastyka dużą literą nie oznacza jej ubóstwienia :), choć rzecz jasna właściwe podejście do "Władcy Pierścieni" czy "Hobbita" może pomóc w lepszym przeżywaniu tego życia realnego. Jest tak m.in. dlatego, że literatura fantasy otwiera nas na to, że poza tym co widzimy, jest jeszcze sfera ponadnaturalna, niewidzialna dla nas tu na ziemi. Warto Żyć, a nie tylko żyć, bo po to żyjemy
A jeśli macie jeszcze chwilkę to serdecznie zapraszam do lektury powieści fantastycznej, którą sam piszę >>>.
I jeszcze jedno: Małgorzata Nawrocka jest autorką tzw. Serii Antymagicznej. Czytaliście? Jeśli tak, napiszcie co o tym myślicie.
Jestem bardzo ciekaw Waszych opinii w temacie poruszonym w tym wpisie. Odezwijcie się, dajcie znać. Polećcie innym, jeśli się Wam spodobało. Dzięki. Pozdrawiam.
Komentarze
Prześlij komentarz